Przewody rozruchowe do samochodu

Jakie przewody rozruchowe kupić? Najlepiej żadnych - odpowiednia jakość zapewnimy sobie wykonując je we własnym zakresie.

Po pierwsze należy kupić odpowiednio solidne zaciski, które nie ulegną wypaleniu podczas przepływu prądu rozruchowego. Ochronimy też w ten sposób ołowiowe konektory akumulatora i/lub klemy, które mogą być równie delikatne. Przykład:

Trzeba jednak przed zakupem sprawdzić, czy duże konektory będą odpowiednie do naszego samochodu, czy się zmieszczą. Dopasujmy rozmiar do posiadanych, czy użytkowanych, samochodów.

Warto takie konektory jeszcze wzmocnić. Wystarczy przylutować solidną miedzianą plecionkę pomiędzy dwiema ruchomymi częściami konwektora. Wen sposób polecam szczególnie przy gorszych jakościowo konwektorach.
Przewody po zakuciu zalewam jeszcze cyną, czyli lutuję je - ale dopiero po zakuciu!

Jakim przewodem połączyć ww. konektory? 10 mm²? Może 16, 20, 25,35 lub 50 mm²? Można kupić przewód spawalniczy w solidnej izolacji odpornej na wysoką temperature i olej. Oczywiście w tym zastosowaniu czym grubsze przewody tym lepiej, ale... Gruby przewód będzie jednak ciężki (konektory muszą wytrzymać jego ciężar)  i będzie zajmować dużo miejsca w bagażniku.

Ja szczególną uwagę zwracam na długość przewodów. Nie zawsze jest możliwość by podjechać "akumulator w akumulator". Przewody trzy metrowe uważam za za krótkie. Warto zaparkować dwa samochody obok siebie, ale sprawdzić jak długie przewody są potrzebne, gdy akumulatory znajdują się po różnych, skrajnych, stronach samochodów.

Czasami występują przypadki szczególne, jak konieczność "użyczenia prądu" na leśnej ścieżce, gdy samochody stoją jeden za drugim. Należy przewidzieć takie rzadko wysterkując sytuacje, jeżeli posiadamy samochód terenowy i używamy go nie tylko dla szpanu. W takim przypadku, ponieważ przewody będą długie,  nie warto przesadzać z ich grubością - jednak powinny zapewnić zasilanie średniej mocy wyciągarki. 
Przy silniku wyciągarki o uciągu około 5,5 tony natężenie prądu wyniesie około 220 - 300 A przy maksymalnym uciągu. To niestety oznacza, że przy siedmiometrowych przewodach musza mieć grubość 35 mm² - 50 mm², ponieważ napięcie po stronie dawcy nie może spaść poniżej 12 V. Na szczęście w przypadku samochodu terenowego zazwyczaj nie ma problemu z miejscem w bagażniku.

***

Tu dochodzimy do tego, jak należy używać przewodów rozruchowych. Nie mają one zapewnić uruchomienia samochodu biorcy, który nie posiada akumulatora. Mamy wspomóc akumulator dawcy, a nie go zastąpić.
Procedura jest taka, że łączymy samochody i czekamy kilka, lub kilkanaście, minut. W tym czasie ładujemy akumulator biorcy i dopiero wspólnymi siłami dwóch akumulatorów (naładowanego i podładowanego) i jednego alternatora próbujemy uruchomić biorcę. Czym mniejszy przekrój przewodów, tym dłużej trzeba czekać.
Warto zwrócić uwagę, że łącząc akumulator naładowany i rozładowany grubymi przewodami wywołamy przepływ dużego prądu. Czym grubsze przewody, tym większe natężenie prądu przepłynie.

***

Przewody koniecznie trzeba kupić w dwóch kolorach. Ostatecznie, ale to ostatecznie można kupić w jednym kolorze, np. czarnym. Wtedy na końce przewodów "+" zakładam czerwone odcinki koszulki termokurczliwej. By nie usztywnić za bardzo przewodu można założyć np. po pięć odcinków koszulki termokurczliwej na każdy koniec zachowując miedzy nimi np. centymetrowe przerwy. Tak przygotowany przewód jest oznaczony i zachowuje elastyczność.

Wracając do wybory przekroju przewodów. Trzeba samemu dokonać wyboru wg. potrzeb. Można wspomóc się tymi obliczeniami:

Są dwa arkusze dla 12 V i 24 V - wybór jest na dole okna.

Ja rozważył bym użycie przewodów od 16 mm² do 25 mm² w zależności od długości przewodów i samochodu, który może być biorcą. Przy długich przewodach, rzędu czterech, czy pięciu metrów wybrał bym 16 mm² dla mniejszych silników benzynowych i 25 mm² dla silników diesla. Wolę poczekać kilka minut dłużej niż zajmować niepotrzebnie miejsce w bagażniku.

***


Obliczenia dla prądu przemiennego, znajdują sie w poniższym wpisie:

********

Więcej na:
Tigra / samochód

Inne wpisy:

5 komentarzy:

  1. Witam, Od dawna czytam Pański blog. Porusza Pan ciekawe zagadnienia. Ja osobiście mam przewody rozruchowe o długości 7mb każdy, zrobione z dwóch linek Lgy 1x16mm^. Tak wiem w zimę troszkę sztywnieją, ale jak dotąd żaden nie popękał.
    Najbardziej mnie śmieszy jak chcę komuś pomóc i odpalić mu samochód w zimę. Wyciągam swoje "kabelki" (jest co nieść - swoje ważą), a klient komentuje - cienki a to za długie, a to jeszcze coś tam. Tylko czemu jak próbowaliśmy odpalić samochód kablami klienta jego kabelkami to ledwo z raz zakręcił rozrusznik a samochód i tak nie odpalił, a na moich "z pół-obrotu":) W takich sytuacjach ludzie mają ciekawą minę. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobry wieczór. Nie ma to jak własna, solidna produkcja :-) Droższa, niż standardowe przewody rozruchowe ze sklepu, ale... 7 metrów długości i działa!!! Pozdrawiam serdecznie, Rafał

      Usuń
  2. Istotna długość. Mam 2.8m tak wyszło mi i ... Za krótkie.
    Przewód spawalniczy ma zaletę elastyczności na mrozach. Moje mają 25mm2 spawalnicze.
    Jak bym potrzebował dłuższe to mam na półce trochę ścinek linek 10/16mm2 pewnie uzbiera się 20m. Szkoda skórować na złom.

    A może kiedy dokupię i przedłużę tuleją.

    Ale ciekawi mnie co czuje akumulator sprawny ( naładowany ) w momencie kiedy podpinamy rozładowany ( trupa ) .
    Pewnie zadowolony nie jest.

    A dodam że kable kablami ale nie zapominajmy o zakuciu końcówek i solidnym skręceniu z krokodylami.

    Te markeciaki to są dobre do doładowania akumulatora od dawcy. W końcu prostownik tez niema 6mm2 przewodów tylko jakie 1.5mm2 i ładuje.

    Jak ktoś chce trupa na chama odpalać to niech bawi się w 35mm2 lub 50mm2 albo w równoległe :)



    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też zastanawiałem się nad tym, czy duży prąd płynący z akumulatora dawcy do akumulatora biorcy może być szkodliwy.

      Akumulator dawcy powinien spokojnie wytrzymać natężenie kilkuset amper. Tu opisałem wymianę alternatora w mojej zabawce: http://jackiewiczowie.blogspot.com/2013/12/opel-tigra-wymiana-alternatora-w.html Wymieniłem też przy okazji okablowanie :-) Na jednym ze zdjęć można odczytać na akumulatorach prąd rozruchowy: 540 A i 600 A.
      Gdyby akumulator nawet nie miał takiej wydajności prądowej to siadzie napięcie i natężenie też.

      Pytanie ile wytrzyma akumulator biorcy. Wydaje się, że gdyby zaszły takie okoliczności:
      - Akumulator biorcy o znacząco gorszych parametrach (jak prąd rozruchowy).
      - Akumulator biorcy silnie(!) rozładowany.
      - Porządne przewody rozruchowe.
      Może wtedy natężenie w pierwszym momencie może być szkodliwe? Po jakimś czasie napiecie na akumulatorze biorcy powinno wzrosnąć i nastąpi ograniczenie przepływu prądu. Pytanie też, jaka jest rezystancja głęboko rozładowanego akumulatora biorcy?
      W większości przypadków nie powinno się nic uszkodzić - przynajmniej tak uważam. Tylko gdyby z dużego akumulatora od diesla lub limuzyny ratowalibyśmy akumulator rzędu 45 Ah i to głęboko rozładowany to może coś by się stało.

      Wiem, że to co napisałem powyżej nie ma nic wspólnego z zasadami poprawnego ładowania akumulatora. I nie ma mieć. Gdy występuje sytuacja awaryjna to czasami pomija się niektóre koszty.
      Ratując akumulator "normalnie" rozładowany, przepływ prądu nie powinien nic uszkodzić. Na pewno nie w sprawnym akumulatorze dawcy. Natomiast gdy ratujemy akumulator głęboko rozładowany, to i tak pierwszą rzeczą, którą trzeba zrobić jest jego wymiana.

      Jak sądzicie, ma to sens, czy występują jeszcze jakieś czynniki, które trzeba uwzględnić?

      Usuń
  3. Powiem ci że temat ciekawy, ale troszkę tabu większość to pewnie tylko inwidualne poglądy a te które mają więcej powtórzeń to pewnie "prawda".
    Nie doszukałem się jakiś opracowań na ten temat.
    Pewnie są.

    By zrobić eksperymenty nie ma jak.

    Jak akumulator trup u biorcy to coś musi być na rzeczy w instalacji by raptem zdechł.
    Czasem zasiarczenie klem potrafi unieruchomić rozruch, znam z autopsji.
    Akumulatory łączy się równolegle wiec łączenie dwóch ze sobą nic nie powinno spowodować o ile jeden nie trup. Pewnie prądy się wyrównają i oba " przeładują się do jednej wartości. Słyszałem o zmianie biegunowości poprzez odwrotne ładowanie ale to tez pewnie na trupach bo przy doładowywaniu powstało by zwarcie i koniec ładowania.

    Tylko też słyszałem że jak jest system akumulatorów ( nie w aucie ) to jak w tym układzie jeden zdechnie to trzeba wszystkie wymienić by zgrały się wewnętrznymi rezystancjami ale tego na 100% nie jestem pewny czy prawda. Sądzę ze tak bo poważni ludzie.

    Wydaje się w tym wszystkim logiczne że zamiast uruchamiać biorcę na swoim akumulatorze lepiej podładować biorcę powiedzmy 5min i tu nie potrzeba dużych przekroi tylko wystarczy chociaż by 6mm2
    Może idea cienkich przewodów rozruchowych właśnie wzięła się nie z rozruchu a z uprzejmego doładowania biorcy.

    Przecież nie trzeba być inżynierem by określić przekrój żył do kabli bo wystarczy spojrzeć na te jakie są przy akumulatorze :) Rozruch nie musi powstać w 0.5s a może w dwie czy trzy sekundy. Spadek spowolni tylko rozrusznik. Pamiętam jak mi padła cela w akumulatorze to kręciłem ok 5s zanim zaskoczył miłosiernie. U mnie kabel masy ma jak pamiętam 25mm2 bo kułem końcówkę bo klemy były z blaszki i się wyciągnęła i podkładki robiłem z INOX potem poszedłem kupiłem ołowiane i tyle. Masę dałem na końcówce a plusowe na zacisk płytkowy oryginalnie i zasmarowałem wazelina T. i tyle z obsługi.
    Teraz kiedy sprawdzę poziom elektrolitu w celach bo już od długiego czasu poci się przy wentylu cel. Sprawdzałem organoleptycznie i to elektrolit. Nie wiem czy od gazowania czy od pluskania w celi. Zawsze jak sprawdzałem to we wszystkich tyle samo cieczy mocy :)

    Niby bez obsługowy ale pod deklem z naklejka kurki. Mam już 4lata ZAPA 64Ah jak pamiętam. Jeszcze nigdy nie ładowany. Ale tygodnia nie stoi wiec zawsze się doładuje.







    OdpowiedzUsuń