Informatyczna bajka

Pewną telefoniczną historię mogę opowiedzieć tylko jako bajkę, a brzmi ona tak: w czasach przed Internetem (tuż po dinozaurach) dane na duże dystanse przenosiło się za pomocą BBS'ów (Bulletin Board System) i za pomocą tasiemek do streamerów, przewożonych w bagażu.

Również za pomocą tanich taśm o pojemności 120 MB (megabajtów!). To były rozmiary większych twardych dysków...  Windows 3.1 zajmował 8 dyskietek 3,5" 1,44 MB.
Tak to dane ze zgniłego zachodu, może również ze Szwecji, trafiały do raczkującego kapitalizmu.

Natomiast problemem z BBS'ami był koszt rachunku telefonicznego.
Więc w pewnym mieście wojewódzkim, za lasami, za górami, była duża centrala, a do niej instrukcje obsługi po francusku... W centrali był modem, z ustawionym jakimś pancernym protokołem i prędkością 300 bodów. Wolno to działało nawet jak na tamte czasy, ale praktycznie nie dało się zerwać transmisji.
Dzięki temu modemowi, skrzaty i elfy, potrafiły ustawić sobie numery z bilingowaniem: darmowym, z jednokrotnym naliczeniem, lub naliczane jako numer lokalny. Ustawiało się też ponoć przekierowanie - po zadzwonieniu na numer "lokalny" automatycznie uzyskiwało się połączenie z wcześniej zaprogramowanym numerem. Od tej pory - jak wieść gminna niesie - BBS'y w USA stały się bardziej dostępne (dla rycerzy okrągłego stołu, oczywiście).

Ciągłe połączenia (czas liczony w miesiącach) zrywane tylko co kilka godzin i zaraz nawiązywane ponownie. Do tego modemy US Robotics Courier i Sportster. Łącza takie, że 56 kb ciężko było zestawić do centrali... To były czasy. Nie zna życia, kto modemu nie słyszał...

Z takich numerów to nawet pirackie radio korzystało... podobno. Gnomy mogły ustawić antenę na wysokim bloku - wysokim, że hej!, jak na Manhattanie - a nadajnik wcisnąć do kanału wentylacyjnego (jakże pomocne okazywały się lewarki samochodowe).
Może do tego była radiolinia, porządna, a jakże, aż do odległej krainy! Zrobiona na "totolotku" łączyła ze studiem, czyli z małym pokojem.
Prywatny numer telefonu na noc przekierowany na budkę z automatem, a tam kumple z piwem i ręcznymi radyjkami zapewniającymi łączność ze studiem... Że też wtedy chciało się tym krasnoludkom tak ciężko pracować... Ja rozumiem TV, nieco parna i duszna, już bez D2MAC, o zasięgu kilku ulic, ale radio z łącznością ze słuchaczami?!

Niestety stare, dobre, czasy minęły szybko. Do centrali złe wiedźmy podłączyły jakiś większy (centralny) system bilingowy i numery z numerami się skończyły.

Wtedy jednak pojawiła się sieć sieci, jakieś wół-wół-wół, a znajomi króliczka potrafili np. w nocy 3/4 pasma przeznaczonego do obsługi dużego miasta zarezerwować na potrzeby własne... tak to bywa, gdy w prawiekach miasto obsługiwało (prawie) jedno łącze... I to koniec tej bajki.

Dobranoc!


Hacking --- Hacker, kto to taki? 

Enigma - zasada działania, historia, oraz słabości Enigmy. 



********

Więcej informacji:
Informatyka, FreeBSD, Debian

Bezprzewodowy licznik energii elektrycznej OWL -rozpakowanie (unboxing)



Update: 2016.04.22
Create: 2016.04.22

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz