Solenoid rozrusznika i jego pobór pradu

Ile amper pobiera elektromagnes załączający rozrusznik?

Dlaczego w wielu samochodach pomiędzy stacyjką, a solenoidem występuje przekaźnik? Głównie z tego powodu, że stacyjki, szczególnie w nowych samochodach, są bardo "delikatne". Wystarczy przypomnieć sobie kłopoty dużego koncernu samochodowego, montującego jak najtańsze stacyjki. Skończyło się to tragicznie dla kilku osób i kosztownie dla koncernu.
Ww. przekaźnik często jest elementem, którym oprócz stacyjki dodatkowo steruje któryś z komputerów w samochodzie. Więc jest elementem wykonawczym dla elektroniki.

Przypomnę, że prąd solenoidu załączającego rozrusznik nie jest tożsamy z prądem pobieranym przez rozrusznik. Prąd rozrusznika w samochodach osobowych zaczyna się od 150A (małe silniki benzynowe). Większe silniki, a w szczególności wysokoprężne, wymagają odpowiednio większego prądu.


Oprócz "standardowych" rozruszników występują też rozruszniki połączone z alternatorem. Generalnie samochody z systemem -start-stop mogą mieć rożne rozwiązania. Przykładowo: alternator pracuje z pełną mocą, tylko gdy zdejmujemy nogę z gazu lub hamujemy. Podczas przyspieszania wytwarza opór minimalny. Bardziej dynamiczny jest przez to proces ładowania baterii, co dodatkowo odciąża alternator i sam silnik. Rozruszniki połączone z alternatorem nie są standaryzowane. Występują różne rozwiązania, zależne od producenta pojazdu.


Oscylogramy przepływu prądu tuż za stacyjką samochodu Opel Tigra z różnymi podstawami czasu:




Użyta sonda prądowa i jej ustawienie:
Mając dane ze zdjęć łatwo teraz jest obliczyć prąd pobierany przez elektromagnes załączający rozrusznik.


***


Więcej na:
Tigra / samochód

***

Bezprzewodowy licznik energii elektrycznej OWL -rozpakowanie (unboxing)

Update: 2015.02.03
Create: 2015.02.03

Czy warto kupić poleasingowy laptop?

Na elektroda.pl spotkałem się z pytaniem czy warto kupić Dell'a z 2010 roku:

Jest wiele ofert tego typu, jak powyższym wątku - na laptopy poleasingowe. Często są określane jako:
- Leżaki magazynowe.
- Powystawowe.
- Po rocznym leasingu.
- Z minimalnymi śladami po testach.
Czy wiadomo w którym roku zostały wyprodukowane te laptopy? Znalazłem obecnie (luty 2015) laptopy używane, sprzedawane przez firmy, w cenie od 999zł do 1800zł (droższych nie szukałem), wyprodukowane w 2010. Rożnica w cenie zależy od marży sklepu - w podanym wyżej przedziale cenowym znalazłem ten sam model.

Czytając opisy ofert używanych laptopów nasuwają mi się pytania:
Nowy laptop z 20% upustem zostanie sprzedany szybko - jak pokazują akcje typu "zakupy bez VAT". Kto by więc trzymał kosztowny sprzęt przez pięć lat w magazynie?

Laptop powystawowy? Po jakich wystawach? Takich, które były w latach sprzedaży takiego sprzętu, czyli 2009 i 2010? Od tamtej pory co sie działo z drogim laptopem? Wystarczy sprawdzić jak ciężko redakcjom portali o tematyce informatycznej uzyskać sprzęt do testów, a tu proszę, sprzęt leży latami niewykorzystany. Sprzęt na półce generuje straty! Ile laptopów można wykorzystać na wystawie? Ja bywam na takich imprezach. Widok dwóch, jednakowych, model na stoisku jest niespotykane, skąd więc oferty sprzedaży wielu takich samych laptopów?
Może był wystawiany w sklepie komputerowym? Zapraszam do dowolnego sklepu z pytaniem gdzie stoi nowy laptop do testów... Są setki modeli, dziesiątek firm i w sklepie mają mieć je na wystawie? Mają miejsce? I co rok zmieniać wystawę? Brednie. Sklepy na stanie maja minimalną ilość sprzętu - towar jest w katalogu i dostarczany jest na zamówienie z hurtowni. Ten model sprzedaży obowiązuje od nastu lat. Nawet, gdy firma zainwestuje w kilka laptopów na wystawę sprzeda je z lekko obniżoną ceną, gdy jeszcze coś są warte, gdy są produkowane. Na pewno nie będzie je trzymać kilka lat w magazynie, tak jak nie będą "wystawiać" nieprodukowany już od lat model.

Roczny leasing. Każdy, kto pracował w korporacji wie, że po roku wymienić laptop może prezes, lub wysokiej rangi dyrektor. Po co wymieniać super laptop po jednym roku?  Jeżeli laptop opuścił fabrykę w 2010 roku, a był leasingowany przez "jeden rok", to co się z nim działo przez kolejne 4 lata? Zresztą leasing z nieodkupieniem sprzętu tylko na rok? Gdy gwarancja jest dwuletnia?

Małe, normalne, ślady po testach - hehehe... Leżak magazynowy po testach i już ślady? To jaki neandertalczyk tak testy wykonywał? Inne pytanie: laptop po roku używania w firmie bez śladów użytkowania? Obudowa na pewno nie była poddana procesowi zwanemu z ang. "refurbished"? Czy wiecie, że takiemu odświeżeniu podlegają też laptopy naprawiane? W sumie to recykling - tak używana elektronika, zostaje czasami przekształcona w celu spełnienia wymogów wymuszonych przez ekologię. Refurbished może być synonimem z określeniami: "używane", "regenerowane", "z odzysku", "odświeżony", "recyklingu", "naprawy", "recertyfikowany", "odnowiony" lub "jak nowy".
Dell np. na swojej stronie Dell Outlet Refurbished Products sprzedaje fabrycznie odnowione laptopy. Można sprawdzić modele i ceny - ale na powyższej stronie nie jest prowadzona sprzedaż i wysyłka do polski. Na kilku stronach regionalnych warto sprawdzić, czy otrzymamy tam tak wiekowe laptopy i do tego z baterią wytrzymującą tylko marna godzinę.

Można u niektórych producentów sprawdzić historię napraw laptopa. Historia jest aktualna tylko dla napraw przeprowadzonych w okresie gwarancji... Kolejne naprawy są przeprowadzane w tańszych, nie firmowych serwisach, a te nie wpisują do systemu producenta informacji o przeprowadzonych naprawach.

***

Czy nie lepiej kupić nowy laptop za 1500-1800zł (DEll, Lenovo, itp.) z gwarancją? W tej cenie można mieć nowy sprzęt z procesorem i3 (czwartej generacji), 4GB RAM, HDD 1T i kartą graficzną na poziomie Radeon R5 czy GF820.  
Przykład laptopa (wymienionego w wątku na elektrodzie) firmy Lenovo kosztujący 1689 zł (z VAT i 24mc gwarancji):
Procesor: Intel Core i3-4000M (2 rdzenie, 2.40 GHz, 3 MB cache)
Chipset:Intel HM86
Pamięć RAM: 8 GB (SO-DIMM DDR3, 1600 MHz)
Dysk twardy 1000 GB SATA 5400 obr.
Wbudowane napędy optyczne Nagrywarka DVD+/-RW DualLayer
Typ ekranu Błyszczący, LED
Przekątna ekranu 15,6"
Nominalna rozdzielczość 1366 x 768 (HD)
Karta graficzna AMD Radeon R5 M230 + Intel HD Graphics 4600
Wielkość pamięci karty graficznej 1024 MB GDDR3 (pamięć własna)
Zintegrowana karta dźwiękowa zgodna z Intel High Definition Audio
Kamera internetowa 0.3 Mpix
Łączność Wi-Fi 802.11 b/g/n
LAN 10/100 Mbps
Bluetooth
VGA (D-sub) - 1 szt.
HDMI - 1 szt.
RJ-45 (LAN) - 1 szt.
USB 2.0 - 1 szt.
USB 3.0 - 2 szt.
Czytnik kart pamięci - 1 szt.
Bateria 6-komorowa, 4400 mAh, Li-Ion
Waga 2,45 kg (z baterią)
Wielodotykowy, intuicyjny touchpad
Jak widać dobra karta grafiki, 8GB ram, duży dysk i szybka komunikacja WiFi. Do tego USB 3.0!

Inne przykłady:
Lenovo G50-45
czterordzeniowy AMD A6-6310
4GB RAM
dysk 500GB
grafika AMD Radeon R5 M230
matryca 15,6' z podświetleniem LED
UBS 3.0 i HDMI
Windows 8.1 PL
1399 zł

Lenovo GAMER 
czterordzeniowy A6-6310
8GB ram DDR3
Radeon R4
500 hdd
UBS 3.0 i HDMI
DVD+/-RW/RAM
Dolby Advanced Audio v2
matowa matryca 15,6' z podświetleniem LED
Kamera 720p HD
Windows 8.0
1499 zł


Za takie pieniądze nie ryzykował bym kupna używanego sprzętu, a tym bardziej w laptopa. Za kwotę 1400-1700zł można kupić nowy sprzęt, markowy (Dell, Lenovo). Wyszukanie w lutym 2015 roku zwróciło laptopy kosztujące do 1800zł (z VAT):
  • Mediamarkt.pl - 5 stron po 20 pozycji = 100 laptopów(Lenovo 33szt, Dell 6szt, HP 3szt, Sony 1szt.)
  • X-kom.pl - 8 stron po 40 pozycji =320 laptopów
Jak widać jest w czym wybierać. Ze sklepu w tej cenie oczywiście nie otrzymamy laptopów z górnej półki, bo te kosztują 4000-15000zł - oczywiście tyle kosztują NOWE egzemplarze. Napiszę to wprost: gdy płacimy za używany laptop z nieznaną historią 1000-1800zł to nie otrzymujemy laptopa wartego 4000-6000zł, bo tyle to on kosztował nowy, pięć lat temu. Nie ma co się oszukiwać. Laptop który obecnie kosztuje ponad 5000zł to jest inna konstrukcja, oparta innych podzespołach. Przy 2-letnim cyklu wprowadzania nowych modeli - a często nowe modele są wprowadzane w cyklu rocznym - pomiędzy modelem z 2009 roku, a obecnym, po drodze wyprodukowano 2 lub 3 wersje.

Lecz laptop nowy w porównaniu do starego będzie posiadać gwarancję, którą można odpłatnie przedłożyć, bardziej energooszczędny, będzie mieć aktualne standardy portów i będzie prawdopodobnie szybszy. Szczególnie dotyczy to grafiki - nowe modele kart grafiki są znacząco szybsze. 
Przykładowo: łatwo złapać laika na to, że laptop posiada profesjonalną kartę grafiki Nvidia Quadro. Na takich kartach pracuję od lat (od 2005r.) i wiem doskonale jakie zalety i wady mają karty Quadro. Nawet teraz mam dwa komputery z takimi kartami, ale ja używam Avid'a. Takie karty w zwykłych zastosowaniach nie wnoszą nic ciekawego, a do gier się nie nadają - są za wolne. Stare modele Quadro są bardzo wolne... w porównaniu do współczesnych kart. O wsparciu aktualnych wersji DirectX nawet nie wspomnę...

Jak wygląda porównanie wydajności procesora? Pomocna w porównaniach jest strona:
Porównanie przykładowych procesorów:
Intel Core i3-4000M @ 2.40GHz>>      Passmark CPU:  3281   Ranking:  563
AMD Phenom II X3 720>>                   Passmark CPU:  2713   Ranking:  695
Intel Core i5 540M @ 2.53GHz>>        Passmark CPU:  2426   Ranking:  763
Intel Core i5 520M @ 2.40GHz>>        Passmark CPU:  2391   Ranking:  770
Intel Core2 Duo P9500 @ 2.53GHz>> Passmark CPU:  1837   Ranking:  946
Intel Core2 Duo T9500 @ 2.60GHz>> Passmark CPU:  1827   Ranking:  953
Passmark CPU (więcej=lepiej)
Ranking (mniej=lepiej)
Tak wygląda porównanie wydajności współczesnego budżetowego procesora do topowych modeli sprzed kilku lat. Procesor i3-4000m jest około 1/3 szybszy od i5-540m.

Krótki wątek na elektrodzie o wydajności procesorów: starszych i współczesnych:

Nie należy porównywać sprzętu posiadanego od 5 lat, o którym wiemy wszystko do używanego laptopa kupowanego od kogoś. O własnym laptopie wiemy np.: czy upadł, czy działał raz w tygodniu, czy tez nie był wyłączany nawet na noc, czy był wożony w samochodzie, plecaku, czy był narażony na mróz, kurz lub się przegrzewał. To tak jak z samochodem: gdy posiadasz od nowości 5 letni samochód to wiesz czym jeździsz. Gdy kupujesz używany, 5 letni, samochód - to wierzysz bezgranicznie w zapewnienia sprzedawcy? Zakup laptopa po leasingu, kupowanego w sklepiku komputerowym(nie serwisie producenta), czy na allegro,można porównać do zakupu używanego samochodu w komisie. 


Zacytuję artykuł z PCLab:
Zupełnie inny problem, i to znacznie większy, to niektórzy sprzedawcy, których najprościej jest określić mianem oszustów. Część bowiem jak ognia boi się słowa refurbished czy odnowiony i ukrywa przed klientami to, że dany sprzęt nie jest nowy. To właśnie tu musimy zapalić czerwoną lampkę ostrzegawczą, bo nieświadomy konsument może stracić podwójnie. Zapewne wielu z Was miało okazję widzieć oferty sprzedaży, przede wszystkim w witrynach aukcyjnych, w których sprzedawcy swój towar opisywali enigmatycznymi określeniami, takimi jak powystawowy. Niektórzy silą się nawet na obszerniejsze opisy, takie jak „Laptop pochodzi z witryny sklepowej, dostępnej dla klientów, i dlatego może nosić delikatne ślady, takie jak drobne ryski czy otarcia”. Zanim klikniesz „Kupuję”, przejdź w tryb podwyższonej ostrożności i dobrze przeczytaj wszystko, co znajduje się w opisie oferty. Ważną wskazówką bywa liczba dostępnych egzemplarzy. Jeżeli hipotetyczny laptop jest rzekomo „powystawowy”, a sprzedawca oferuje na przykład 30 sztuk, to należy zadać sobie pytanie: „Jaki sklep mógłby mieć 30 takich samych laptopów na wystawie?”. Jeżeli jest to duża sieć sklepów, to teoretycznie jest możliwe, że są to egzemplarze z wystawy, ale jeśli chodzi o jakiś mały sklep, to niewykluczone, że towar nawet nie jest odnowiony, a ściągnięty wprost z jakiegoś serwisu. 
...
Pod koniec ubiegłego roku pewien konsument w jednej z dużych sieci sklepów (RTV Euro AGD) kupił lustrzankę, za którą zapłacił 11 tys. zł. Dopiero w domu odkrył, że sprzęt był używany. Okazało się, że tą właśnie lustrzanką wcześniej zrobiono, bagatela, 23 tys. zdjęć. Klient został wcześniej, owszem, poinformowany, że jest to egzemplarz z wystawy, ale z zaznaczeniem, że nie był używany.
...
Z własnego doświadczenia możemy przywołać przypadek laptopa marki Hewlett-Packard, który swego czasu w sklepach kosztował około 4 tys. zł. Dokładnie ten sam model w takiej samej konfiguracji, ale w formie egzemplarza odnowionego (refurbished) udało nam się kupić za niecałe 3100 zł. Różnica jest więc naprawdę duża, a kupiony sprzęt był w pełni sprawny i wyglądał praktycznie jak nowy, a jego jedynym mankamentem okazało się małe otarcie na ramce ekranu. Szybko udało się ustalić, że zamontowany w laptopie dysk twardy wcześniej przepracował niecałe 11 godzin. Komputer działa bez zarzutu już blisko 3 lata. Warto podkreślić, że sprzęt odnowiony kupowaliśmy z pełną świadomością. Sprzedawca w witrynie aukcyjnej wyraźnie zaznaczał, że jest to urządzenie „refurbished”, ale objęte standardową gwarancją producenta. Także sam producent niczego nie ukrywał, bo opis faktycznego stanu laptopa można było zobaczyć zarówno na pudełku (trwały nadruk), jak i na samym laptopie (naklejka). Ponadto w opakowaniu znajdowała się mała broszurka tłumacząca, czym jest sprzęt odnowiony i czym się różni od nowego.
...
Przed wybraniem się na zakupy na przykład w poszukiwaniu laptopa warto się dowiedzieć czegoś o tych komputerach, choćby o popularnych markach, stosowanych procesorach i nazwach dostępnych systemów operacyjnych oraz ich poprzedników. Nie trzeba od razu być ekspertem, ale jakakolwiek wiedza może stanowić przynajmniej podstawową formę obrony przed nieuczciwym sprzedawcą. Oczywiście, najlepiej wybrać się do sklepu z kimś, kto na danej kategorii produktu zna się lepiej. Przed kupieniem czegoś przez internet dobrze jest wykorzystać jego zasoby, na przykład profesjonalne testy i porównania.


Jak koniecznie chcesz kupić używany laptop to zwróć uwagę na: 
- Laptop może wyglądać jak nowy, ponieważ są odnawiane: gruntownie czyszczone, wymieniane obudowy, klawiatury (plus dopasowanie do naszego okładu klawiatury), dodawany ram (najczęściej w mniej wydajnej konfiguracji 4+2=6GB), itp. Resetuje się dane informujące o ilości uruchomień dysku, baterii. Nie dowiemy się nawet jak bardzo te elementy są zużyte.
Odnowiony laptop wgląda z zewnątrz idealnie. Tylko na obudowie brakuje naklejek, które były na nowym - a nowy laptop ma naklejki na klapie, przy klawiaturze - rak lamą dźwignia handlu! Często nawet nie ma naklejki od systemu Windows - brakuje składnika potrzebnego do uznania licencji. Czyli obudowa była wymieniona, a zużycie środka? Co z wentylatorami od chłodzenia? Co ze zużyciem podświetlenia matrycy? Czy po tylu latach dysk nie jest tak zużyty, że działa wolno? 
- Trzeba poświęcić trochę czasu i poszukać dobrej oferty, ponieważ różnice w cenach za dany model używany są bardzo duże.
- Przetestuj wszystko! Porty, szybkości i błędy: pamięci i dysku. Sprawdź klawiaturę, równomierność podświetlenia, baterię. Sprawdź jak pachnie, czy obudowa nie trzeszczy. Obejrzyj śrubki (użyj lupy).Takie testy zająć mogą kilka godzin! Przeprowadź stress testy i wydajność procesora, gdy się rozgrzeje. Podłącz prądożerne urządzenia pod port USB (jak zewnętrzny dysk, a najlepiej dwa jednocześnie) - po latach zasilanie traci swoje parametry.
Jeżeli sprawdziłeś już wszystko, to sprawdź ponownie dysk twardy. Po kilku latach pracy należy poświęcić mu więcej czasu, by być pewnym zakupu.
- Należy przeszukać fora (głównie angielskojęzyczne) w poszukiwaniu informacji o występujących awariach danego modelu. Może okazać sie, że np.: po wykupieniu amerykańskiej firmy przez firmę z chin pierwsze modele stworzone przez nowego właściciela są awaryjne, wykonane na gorszych podzespołach (jak matryca), a ich wykonanie odbiega od legendarnej produkcji firmy amerykańskiej. Zdarzają się modele z wadliwym chłodzeniem karty graficznej - trzeba koniecznie przed zakupem poszukać informacji w sieci. Z kolei serie innych producentów, np. znanego producenta drukarek, maiły bardzo słabe obudowy i były bardzo awaryjne. Zrobili śliczne obudowy z bardzo paskudna zawartością... Trzeba mieć wiedzę techniczną i kontakty z wieloma firmami by na bieżąco wiedzieć co kupować, lub kupując laptop używany trzeba poświęcić kilka godzin na zebranie i porównanie informacji.
- Nie sugeruj się tylko informacjami znalezionymi w necie - myśl! Wiele z tych publikacji to są artykuły sponsorowane przez firmy handlujące używanym sprzętem.

Wiele osób przestaje racjonalnie myśleć, gdy wydaje im się, że trafili na "okazję". Powtórzę więc jeszcze raz:
- Używany laptop był wart tysiące naście tysięcy złotych, lub tysiące złotych lata temu. W informatyce do są dekady lat!
- Za te same pieniądze kupując używany laptop otrzymujesz: wolniejszy procesor, wolniejszą grafikę, zużyty dysk, zużyty akumulator, zużyte podświetlenie matrycy.
- Masz duże szanse na to, że lutowanie układów BGA w laptopach na rynek PL (Europa wschodnia) wytrzyma około 4 lat. Laptopy na rynek Europy zachodniej wytrzymują więcej, około 6 lat.
- Do używanego laptopa otrzymasz ograniczoną gwarancję (typu 6-12mc).


Dla osób szczególnie upartych (napalonych...) napiszę zdanie, którego będą zapewne mocno się trzymać: tak, można kupić dobry laptop używany. Przykładowo gdy kupimy sprawny laptop, mający np.: kilkanaście miesięcy za 1/3 ceny. To jest przykładowa sytuacja, gdy w cenie zakupu używanego nie otrzymamy w sklepie nowego laptopa o zbliżonych parametrach. Jeszcze lepiej gdy ten zakup będzie dokonany:
- W sklepie (np. internetowym) producenta, po przeglądzie firmowym z gwarancją dużej marki.
- Gdy kupimy laptop od kogoś, najlepiej od znajomego do którego mamy minimum zaufania.

Gratis pewien cytat:
"Jeśli płacisz mało, kupujesz gówniany sprzęt. Płacisz więcej i dostajesz świetną maszynę, która zawsze będzie warta swojej ceny". - Madchemist94

W przypadku wystąpienia problemów z zakupionym towarem można zwrócić się do: rzeczników konsumentów (miejskich i powiatowych), wojewódzkich inspektoratów Inspekcji Handlowej, oraz do Federację Konsumentów.
Czytając ogłoszenia dotyczące używanego sprzętu informatycznego i wpisy w internecie osób zachwalających taki zakup przypominają mi się teksty mistrzów sprzedaży używanych samochodów:

  • Jeszcze płakał jak sprzedawał, do granicy gonił a teraz będzie wydzwaniał do Ciebie, raz w tygodniu, żeby silnika posłuchać.
  • Auto po niemieckim generale wermachtu, który 10 lat przed sprzedażą auta oślepł i wnuczek tylko odpalał co tydzień.
  • Dbał jak o żonę.


***

Pokrewne tematy:



Update: 2015.04.16
Create: 2015.02.02

Moje uproszczone zasady kupowania sprzętu AGD, RTV i komputerowego:


  • TV: Sony, JVC.
  • Kamera: Sony, JVC.
  • Aparat fotograficzny: Sony, Olympus.
  • Czajnik: Philips.
  • Żelazko: Philips.
  • Odkurzacz: Electrolux.
  • Audio: Denon, Yamaha.
  • Radio samochodowe: Denon, Pionner, Grundig, Blaupunkt.
  • Ekspres do kawy: Saeco, Krups.
  • Mikrofalówka: Whirlpool, LG.
  • Lodówka: LG.
  • Pralka: Hoover.
  • Suszarka do ubrań: Hoover.
  • Drukarka komputerowa: HP (nie najniższe modele).
  • Laptop: Sony (tylko lepsze modele), Dell, Lenovo.
  • Monitor komputerowy: LG (przeciętny, nie dla grafika).


Warto obejrzeć film:


Nie należy kupować używanych:

1) Elektroniki, a w szczególności telewizorów, laptopów, komputerów, monitorów. Od wielu lat jakość elektroniki systematycznie ulega degradacji. Również nieustanny rozwój technologi, czasami uzasadniony, a czasami wymuszony, powoduje szybką nieprzydatność starszego sprzętu. Nie działa "to", nie da się uruchomić "czegoś", sterowniki nie pasują, aktualizacji nie ma...
Kilka lat temu można było jeszcze zaryzykować kupno używanego profesjonalnego sprzętu informatycznego, czy teleinformatycznego. Obecnie ten dobry sprzęt, ale już wiekowy, nie obsługuje nowych technologii, a trochę nowszy sprzęt jest bardzo awaryjny.
Wiele nowych technologi jest energooszczędnych i może sie okazać, że nic nie zaoszczędzimy kupując staroć.
Niektóre elementy jak np.: akumulatory, podświetlenia wyświetlaczy, wyświetlacze, twarde dyski, wentylatory zapewniające chłodzenie, mają określoną liczbę godzin, przez które posiadają nominalne parametry. Po upływie kilku lat tracą swoje właściwości.
Lepiej kupić nowy sprzęt, z przedłożoną gwarancją, a po tym czasie należy nastawić się na ponowny zakup nowego wyposażenia.

2) Sprzętu nurkowego. Zazwyczaj kosztuje 2/3 ceny nowego,więc nie jest to okazyjny zakup, a znając jakość serwisu i umiejętności użytkowników kupimy złom - do tego taki, który zagraża naszemu życiu.

3) Multimetrów, oscyloskopów - ogólnie mierników. My minimalne szanse na kupienie dobrego, sprawnego przyrządu. Zazwyczaj sprzedawane urządzenia posiadają jakieś wady. Lepiej kupić nowe, sprawne urządzenie dające pewność pomiarów.


***

Pokrewne tematy:



Update: 2015.02.07
Create: 2014.04.24

Przepis na naleśniki

Naleśniki nauczyłem się smażyć dopiero w 2014 roku. Tak... Wcześniej polegałem na żonie - uznawałem czynność wykonywania naleśników za sztukę magiczna. Przedstawię mój sposób na najlepsze naleśniki, zawsze są smaczne:

Składniki:
Składniki na kilkanaście naleśników. W naszej rodzinie robię naleśniki z takiej porcji:

  1. 1 litr mleka 3,2%.
  2. 400 gramów mąki pszennej.
  3. 4 całe jajka.
  4. 4 łyżki oleju.
  5. Sól.

Soli należy dodać w takiej ilości, jakbyśmy solili potrawę. Proszę zauważyć: dwa jajka i 400g mąki - to wymaga odpowiedniej ilości soli. Niedosolone ciasto to tak jak niedosolony makaron do spaghetti - potrawa nie będzie smaczna. My w domu jemy często nawet jajecznicę bez soli, ale nie każdy jest przyzwyczajony do nie solenia potraw.

Przepis:
Do miski wlewam 3/4 litra mleka. Następnie przesiewam mąkę z solą i całość mieszam trzepaczką do mieszania.
W celu dokładnego wymieszania i napowietrzenia używam miksera z końcówkami do ubijania. Nie stosuję najwyższych obrotów, nie chodzi mi o ubicie tylko wymieszanie. Minuta lub dwie napowietrzania i mieszania - tak by ciasto było bez grudek. Mieszanie mikserem nie jest obowiązkowe.
Do tego dodaję jajka i olej i mieszam. Następnie solę i odstawiam ciasto na 15 minut. Przed pierwszym smażeniem ponownie dokładnie mieszam ciasto ubijaczka do mieszania.

Konsystencja ciasta:
Ciasto ma być płynne. Tak ja na filmie:


Grubość naleśnika:
Tylko płynne ciasto pozwoli wykonać cienki naleśnik. Czym mniej płynne ciasto, tym grubsze naleśniki wyjdą. Mając odpowiednio płynne ciasto można usmażyć dowolnie cienki naleśnik. Płynne ciasto pozwala też spokojnie, równomiernie, rozprowadzić ciasto na patelni. Nadmiar płynu (wody lub mleka) odparuje z patelni.

Kolor naleśnika:
By uzyskać naleśnik o pięknym, złotym, kolorze przed każdym smażonym naleśnikiem należy na patelni rozprowadzić około 4-5 kropli oleju - rozprowadzić go po całej powierzchni np.: silikonowym pędzelkiem.
By naleśnik był "blady", taki jak w naleśnikarniach, nie smarujemy patelni (np.: teflonowej) olejem. Smażymy na patelni bez tłuszczu. Jeżeli nie użyjemy tłuszczu, a chcemy mimo to uzyskać odrobinę koloru wystarczy smażyć w wyższej temperaturze, ale to nie będzie ten sam efekt jak przy smażeniu z odrobiną oleju.

Smażenie:
Naleśnik smażymy z każdej strony około minuty - należy odpowiednio dobrać moc palnika. Uzyskanie odpowiedniego koloru wymaga odpowiedniej temperatury. Zbyt mała temperatura spowoduje, że smażenie zajmie dużo czasu.
Naleśnik odwracamy - używając odpowiedniej łopatki - dopiero wtedy, gdy ruszając patelnią naleśnik zaczyna się po niej przesuwać. Można pomóc mu lekko łopatką, ale generalnie powinien sam "odkleić" się od patelni. Dopiero wtedy nadaje sie do odwrócenia na drugą stronę - jest odpowiednio mocny, by się nie "podrzeć".
Należy zadbać o to, by łopatka była czysta, bez resztek ciasta naleśnikowego. Można ją przecierać odrobiną oleju. Używam zwykłej, długiej i cienkiej (jak nóż) łopatki.
Do smażenia używam patelni do naleśników. Znacząco ułatwia operowanie naleśnikiem.
Przed każdym nalaniem ciasta na patelnię czekam około 20s (po posmarowaniu lub nie olejem) by patelnia nagrzała się - w tym czasie mieszam ciasto przed użyciem.

Uwagi:

  • Ciasto musi być odpowiednio osolone, inaczej będzie niesmaczne
  • Nie ma potrzeby dodawania proszku do pieczenia!
  • Naleśniki muszą być cienkie, by były smaczne. Rzadkie ciasto wylewa sie dostatecznie łatwo, by usmażyć cienki naleśnik. Nie należy przejmować się idealnym rozlaniem ciasta podczas jego nalewania na patelnię. Przy rzadkim cieście mamy czas na rozlanie ciasta po patelni, nim odparuje woda (z mleka).



Update: 2015.02.08
Create: 2015.01.21

Oświetlenie LED łazienki (małej)

Modernizacja oświetlenia w kuchni podyktowana była potrzebą uzyskania większej ilości światła. W przypadku małej łazienki oświetlenie było bez zarzutu. Górne, przyjemne światło halogenowe, więcej niż wystarczająca ilość światła, jedne z najbardziej trwałych źródeł światła (halogeny w oprawach MR16) - czy można wymagać coś więcej? Wbrew rozsądkowi postanowiłem wymienić posiadane halogeny na LED'y...

Stan początkowy: w suficie miałem zamontowane trzy oprawy do halogenów MR16 po 20W każdy, zasilane transformatorem toroidalnym. Po bokach lustra miałem oryginalnie zainstalowane żarówki 40W, które kilka lat temu wymieniłem na 11W świetlówki kompaktowe, o przyjemnym świetle i szybkim czasie osiągania pełnej mocy.

Ten wpis przeznaczony jest dla internautów, które świadomie wykonują oświetlenie LED. Nie jest natomiast przeznaczony dla osób, które instalację oświetlenia LED ograniczają do wymiany żarówki na lampę LED. Dlatego jest rozbudowany i zawiera dużą ilość informacji, które mogą okazać się  pomocne przy tworzeniu własnego oświetlenia. Trwałego oświetlenia.


***

Pierwszym etapem była wymiana świetlówek znajdujących się po bokach lustra na lampy:
Ta wymiana bardzo mi się spodobała - była bardzo prosta... Do tego świtało zachwyciło mnie swoją jakością.

Pomiar ilości światła:
Punkt pomiarowy - Świetlówka - LED Filament
nr. 1   -   240lux   -   120lux
nr. 2   -   60lux   -   50lux
nr. 3   -   53lux   -   34lux
Choć z pomiarów to nie wynika, to wrażenie jest takie, jak by nowe lampy dawały więcej światła. Zapewne chodzi z inne widmo nowych lamp.

Zysk energetyczny też został osiągnięty: zamiast dwóch świetlówek po 11W każda, mam zainstalowane dwie lampy LED po 4W każda:

Tak więc w łazience mamy dwa, a właściwie prawie trzy niezależna źródła światła:
- Oświetlenie górne.
- Oświetlenie lustra, lewa lampa LED.
- Oświetlenie lustra, prawa lampa LED.
(lampy oświetlenia lustra mają wspólny włącznik)
Dzięki temu pojedyncza awaria nie pozbawi nas oświetlenia w tym pomieszczeniu.

Ja wygląda od strony finansowej zamiana jednego energooszczędnego źródła światła na inne lampy, też energooszczędne?
Zakładam całkowity koszt kWh na 0,65zł.
22W = 0,0143zł/godzinę - koszt pracy przez godzinę dwóch 11W lamp CFL
8W = 0,0052zł/godzinę - koszt pracy przez godzinę dwóch 4W lamp LED
Różnica wynosi 0,0091zł/godzinę.
Przy cenie zakupu wynoszącej około 40zł (nie licząc kilkunastu zł za przesyłkę) za dwie sztuki lamp LED ta mikro inwestycja zwróci się po około 4396 godzinach. Uwzględniając miejsce gdzie zostały zainstalowane nowe lampy (czas ich użytkowania w ciągu dnia) to nieprecyzyjnie napisałem: zwróci się. Ten zakup nigdy sie nie zwróci. Dodrze, że chociaż fajnie wygląda.

***

Następnie wymieniłem wszystkie włączniki światła w domu. Lampy, w których znajduje się elektronika (przetwornice) nie posiadają zabezpieczeń przeciwprzepięciowych. W oprawie z gwintem E14, czy E27, nie ma nawet specjalnie miejsca by swobodnie wykonać takie zabezpieczenie. Dlatego dla trwałości nowych lamp ważne jest by włączniki oświetlenia nadmiernie nie iskrzyły i działały z wyraźnym, pewnym przeskokiem.
Włączniki światła jest niedocenianym elementem instalacji elektrycznej. Przy zakupie sprawdza się np. ile cykli włącz/wyłącz wytrzyma żarówka czy lampa:
Ile cykli wytrzyma włącznik oświetlenia? Moje w mieszkaniu po ponad 10 latach eksploatacji zaczęły wykazywać oznaki zużycia.

***

Kolejny etap nie był już tak banalnie prosty. Trzy górne źródła światła wymagały więcej uwagi. Spędziłem godziny poszukując gotowych opraw, lub części, z których mógł bym złożyć odpowiednie źródło światła. Przestałem zwracać nawet uwagę na ceny. Nie znalazłem żadnego rozwiązania, które spełniało by moje warunki. Nawet, gdy cena pojedynczego punktu światła przekraczała 200zł to i tak zawsze były jakieś braki. Gdy towar jest tani rozumiem występowanie pewnych niedostatków, jednak gdy cena jest wysoka, chciał bym otrzymać adekwatną jakość.

Najlepszy efekt uzyskał bym stosując radiator z miedzianym rdzeniem o takiej długości, by przez podwieszany sufit, przy zastosowaniu kolimatora o danej wysokości(grubości) i kącie skupienia światła, nie wystawał za bardo, ani nie był zbytnio schowany. Do tego jakaś maskownica zapewniająca wygląd i ochronę przed wilgocią. Oczywiście gotowy moduł  z diodą - nie lubię lutować diod do podłoża z miedzi - o odpowiednio wysokim CRI i nie COB... Logistycznie masakra. Jak pasował radiator to należało go przedłużyć (spawając?) dociętym walcem miedzianym; jak pasował kolimator, to diody do niego miały nieodpowiedni współczynnik oddania barw; jak dioda miała odpowiednią moc i CRI to była typu COB; jak CRI pasowało to moc nie, itp... Nie mam po prostu czasu na takie zabawy (budowę lamy od podstaw).

W końcu jednak znalazłem rozwiązanie. Nie kompletne źródło światła, ale gotową obudowę pozwalająca rozproszyć około 5W mocy o przyzwoitym wyglądzie. Do tego nie musiałem powiększać otworów w suficie - trochę pracy mniej.

Dostosowanie tych obudów, modułów z diodami, przygotowanie zasilania zajęło mi kilka wieczorów. Zdecydowanie za dużo czasu to mnie kosztowało. Z efektu jestem zadowolony, ale zapamiętałem to jako czasochłonną modyfikację.

*

Do testów kupiłem dwa typy lamp: pierwsza o mocy 5W a druga o mocy 7W. Kompletne zamienniki halogenów montowanych w suficie podwieszanym. Obudowa, LED'y, przetwornica (osobna na każdą lampę). Cena taka, że powstaje pytanie jak to się komukolwiek opłaca produkować?
Jakość? Zadziwiająco dobra. Radiator o odpowiedniej wielkości, metalowy odbłyśnik, również działający jak radiator, przyzwoite wykonanie. Zastrzeżenia mam do jakości montażu, użytych śrubek i przetwornic, ale elementy te zostały wyprodukowane zapewne dokładnie wg. wymagań cenowych zamawiającego. Generalnie znalazłem przyzwoitą bazę do budowy mojego oświetlenia.

Przetwornice usunąłem natychmiast. W tej cenie cudów się nie spodziewałem, choć skuteczność przetwornicy 5W wynosi więc 88%. Warto zapoznać się z ich pracą tu:
Zużycie prądu przez urządzenia domowe i ich współczynnik mocy cos phi (cosφ)

Szczególnie polecam odsłuchanie nagranych efektów dźwiękowych, jakie pojedyncza przetwornica wytworzyła w moich głośnikach komputerowych. Gdybym zastosował 12 sztuk takiego oświetlenia (w małej i dużej łazience) to ciekawe, czy nawet filtry ochroniły by moje urządzenia przed wpływem zakłóceń.
Filtry sieci energetycznej

*

Lampa 7W:
Test tej lampy pokazał, że ma zbyt punktowe światło, jak na moje potrzeby. Zaprezentuje jednak jej zdjęcia - dla mnie i dla innych osób. Jeżeli zajedzie potrzeba zastosowania punktowego oświetlenia ten materiał może okazać się pomocny.





*


Przygotowanie oświetlenia górnego do łazienki rozpocząłem od wykonania "kondycjonera" do zasilania transformatora. Standardowa konstrukcja, wykorzystana np. tu:
Oświetlenie LED w kuchni
Zastosowałem bezpiecznik 1A, który zamienię na bezpiecznik zwłoczny, zapewne 1A lub 630mA. Konkretna wartość wyniknie z zastosowanego termistora i charakterystyki użytego bezpiecznika. Ten element, wraz z wyłącznikiem nadmiarowoprądowym B6A w rozdzielni elektrycznej, stanowi zabezpieczenie. Standardowo w domu takie transformatory są zabezpieczane wyłącznikiem nadmiarowoprądowym B16A.
Do tego termistor rozruchowy w celu ograniczenia prądu włączenia, który jest zależny od stanu naładowania kondensatorów (za mostkiem), pojemności kondensatorów, składników impedancji transformatora, pozostałości magnetycznej i konstrukcji transformatora, oporności prostownika oraz od fazy załączanego napięcia.
Dwójnik zapewni łagodzenie stromych zboczy przepięć. Będzie też eliminowanie pozostałości magnetycznej transformatora, co zmniejszy prąd jego włączenia. W dwójniku zastosowałem kondensator X2, oraz rezystor pełnowęglowy (taka konstrukcja zapewnia odporność na przeciążenia).
Warystor zabezpieczy tylko przed największymi przepięciami.

Dużo teorii i tylko kilka elementów:

Uzwojenie wtórne transformatora odwijałem, by uzyskać właściwe napięcie. Transformator podczas testów, jeszcze bez równomiernie rozłożonego uzwojenia wtórnego i i jego zabezpieczenia mechanicznego.



Prostownik z filtrem:

Proszę nie przywiązywać wagi do oznaczeń elementów - chodziło mi o poglądowy schemat, nie robiłem z tego płytki.

Po stronie wtórnej transformatora na wejściu układu oczywiście bezpiecznik. Następnie kondensator stanowiący z uzwojeniem wtórnym filtr dolnoprzepustowy. Warystor zabezpieczy przed skokami napięcia mogącymi uszkodzić diody prostownicze. Następnie prostownik na diodach Schottkiego. Diody te dostosowane są do potężnego prądu i dużego napięcia. Nie muszę jednak na tym elemencie oszczędzić kilka złotych, by martwić się, czy jakiś udar prądu przy włączeniu, lub błąd przy montażu opraw, je uszkodzi - należy pamiętać też o dużej pojemności kondensatorów za mostkiem. Te elementy są mocno nadmiarowe, ale konstrukcja ma być pancerna i przez to ma działać jak najdłużej. Te diody w tym zastosowaniu nie wymagają radiatora.

Ponieważ zawodowo zajmuje się również dostarczaniem rozwiązań o wysokiej niezawodności, to na wszystko patrzę przez pryzmat czasochłonności i trwałości. Jakość jest dla mnie bardzo ważna. Uważam, że w uzasadnionych przypadkach warto poświęcić więcej czasu i/lub pieniędzy by uzyskać rozwiązanie, które nie będzie wymagać uwagi w przyszłości.

Za mostkiem prostowniczym umieszczona jest dioda Zenera o dużej mocy, wraz z rezystorem ograniczającym maksymalny prąd do wartości znamionowej mocy diody. W ten sposób zrealizowałem ciągłe zabezpieczenie diod elektroluminescencyjnych, zarówno przed odwrotna polaryzacją, jak i przed nadmiernym wzrostem napięcia - co skutkowało by nadmierną mocą wydzielana przez diody i ich zniszczeniem.
Zastosowana pojemność kondensatorów wynika z pomiarów przeprowadzonych tu:

Zostawiłem na płytce miejsce zapasowe dla jeszcze dwóch kondensatorów. Pomiędzy kondensatorami umieszczona jest cewka nawinięta drutem o przekroju zakładającym gęstość prądu na poziomi 3A. W ten sposób powstał filtr π, oraz uzyskałem ograniczenie prądu ładowania kondensatorów. Kondensatory ceramiczne służą jako elementy odkłócające.

Wykonany prostownik z filtrem i zabezpieczeniami.

*

Moduł z diodami 5730 wykonany jest tak, że są równolegle połączone dwa szeregi diod. W każdym szeregu po 5 LED'ów.  Jest to najprostszy przepis na krótkie działanie takiego modułu - taka jest teoria. W praktyce można się spotkać z takimi konstrukcjami:
 Jak widać równolegle połączone diody działają - jak pisze autor - już dwa lata.
Zasilając diody małym prądem uzyskałem poniższe rezultaty. Aparat za bardzo wyrównał poziomy - w rzeczywistości różnice są bardzo widoczne - można jednak dostrzec, że dioda skrajnie lewa i górna od prawej strony świecą słabiej.

Na tym zdjęciu widoczna jest jedna dioda świecąca dużo słabiej i jedna świecąca odrobinę słabiej niż inne. Zapewne pierwsze ulegną uszkodzeniu.

Zgodnie z uzyskanymi powyżej wynikami postanowiłem szeregowo połączyć diody, tak jak stanowi teoria. W tym celu musiałem zmodyfikować moduł. Przerywając ścieżki i doprowadzając cztery przewody uzyskałem dwa niezależne szeregi LED'ów, po 5 sztuk w każdym.

*

Ponieważ diody 5730 nie zachwycają odwzorowaniem kolorów, szczególnie przy współpracy z mleczną obudową postanowiłem się złamać i wypróbować diody COB.

Diody COB i 5730, które od razu kupiłem jako zapasowe.

Diody wewnątrz modułu połączone są: 2B5C, czyli tak samo jak na płytce z powyżej opisywanej lampy 5W.

Moduł zasilony małym prądem doskonale ujawnia swoja konstrukcję.

Napięcie przewodzenia.

Napięcie i prąd (prawie) nominalny.

Ponieważ ich światło niczym nie zachwyciło, a budowa wewnętrzna budzi wątpliwości, czy ten element będzie trwały, to diody COB znalazły swoje miejsce w szufladce.

*

Przed przykręceniem radiatora w celu lepszego kontaktu termicznego użyłem pasty termoprzewodzącej. Producent też ją stosuje w tym miejscu - ja tylko nałożyłem ją staranniej i w większej ilości.

Również do połączenia modułu z LED z odbłyśnikiem zastosowałem większą ilość pasty termoprzewodzącej, szczególnie, że odbłyśnik nie jest idealnie równy. Problemy z powyginaną blachą występują szczególnie przy otworach na śruby. Pasta składa się z mieszaniny pasty zwykłej i z dodatkiem srebra. Widać też z jak miękkiego materiały wykonane są śruby.

Poniżej widać jak pasta nałożona jest przez producenta:




*

Użyłem 2-watowych radzieckich (CCCP) rezystorów z 1983 roku. Są odporne na przeciążenia, a użycie dwóch rezystorów połączonych równolegle zabezpiecza przed awarią. Gdyby zawiódł jeden z rezystorów to dany szereg diod nie przestanie świecić, tylko zmniejszy swoja jasność. Również korzystne jest rozłożenie rozpraszanej mocy na dwa rezystory. Poniżej zdjecie podczas testów:


*

Gdy uznałem, że uzwojenie wtórne transformatora i wartość rezystorów dobrałem w sposób właściwy przeprowadziłem testy. Poniżej widać wartości (od lewej):
- spadek napięcia na rezystorze jednym z sześciu szeregów LED
- napięcie zasilające diody
- natężenie prądu zasilającego jeden z sześciu szeregów LED
- napięcie sieci elektrycznej

Pomiary w chwili włączenia:

Pomiary po upływie 10 minut:

Pomiary po upływie 20 minut. Analogiczne wyniki uzyskałem po 30, 40 i 50 minutach.
 Na rezystorach ograniczających natężenie prądu dla pojedynczego szeregu LED'ów wystąpił spadek napięcia wynoszący 0,8627V przy przepływie 0,14476A. Oznacza to, że na dwóch równolegle połączonych rezystorach zasilających jeden szereg LED'ów wydziela się moc 0,13W. Przy sześciu szeregach straty na wszystkich rezystorach wynoszą 6*0,13W=0,78W

Zmiana napięcia zasilającego z 228,1V na 225,6V (=2,5V) przełożyła się na zmianę napięcia zasilajacego LED z 16,5103V na 16,3587V (=0,1516V). Zmiana natężenia prądu zasilającego LED wyniosła 8,807mA.

Temperatura radiatora po 40 minutach wyniosła:

Wykonałem też pomiary, które obrazują zmiany natęzenia prądu zasilajacego LED'y w czasie:

W widocznej skali wahania natężenia są minimalne. Pomiar wykonywany raz na sekundę.

Oscylogram pokazujący chwile włączenia zasilania. Oscylogram pokazuje napięcie zasilające LED'y:
 Jak widać diody nie zostają zasilone prądem udarowym. 

Bardziej szczegółowy oscylogram chwili włączenia:
Można też zaobserwować tętnienia napięcia zasilajacego.

Moc pobierana przez LED'y:

Całkowita moc pobierana przez cały układ zasilający LED'y:



Z powyższych pomiarów wynika, że sprawność całego układu wynosi 84%.

Trzy gotowe moduły z zaizolowanymi rezystorami.

Przygotowany transformator:

Pomiar ilości światła:
Punkt pomiarowy - halogeny - LED'y
nr . 1   -   494lux   -   135lux
nr . 2   -   582lux   -   142lux
nr . 3   -   260lux   -   60lux
nr . 4   -   556lux   -   110lux
nr . 5   -   220lux   -   64lux
nr . 6   -   307lux   -   65lux

12W z lamp LED w porównaniu do 60W z halogenów. Pomiar pokazał znacznie mniejszą ilość światła. Naocznie stwierdzamy z żoną, że jest jaśniej. O co chodzi?  Halogeny miały odbłyśniki kierujące światło w dół, a LED'y rozpraszają światło. Zastosowane oprawy do LED nie mają kolimatorów, a dodatkowo zabezpieczone są mleczna "szybką".
Dlatego pomiar światła w punktach na podłodze, przy brodziku, czy na umywalce pokazał różnicę w ilości światła. Do punktów pomiarowych dociera mniej światła, ale łazienka jest oświetlona bardziej równomiernie. Oświetlenie halogenami było bardziej kontrastowe, dawało miejsca bardzo jasno oświetlone i takie, gdzie występował wyraźny cień.

Halogeny powinny dawać:
300lm x 3szt. około 900lm
Lampy LED wg. sprzedawców powinny osiągnąć:
480lm-500lm x 3szt, co daje około 1500lm
Wg. not katalogowych zastosowane diody 5730 dają od 45lm do 60lm. Nie wiem, które diody zastosowano. Przyjmując jednak:
50lm x 3 oprawy x 10diod = 1500lm
Przyjmując minimalna wartość 100lm/W - a diody 5740 mają od 100lm/W do 140lm/W - otrzymamy 1200lm, przy zmierzonych 12W.

Aparat fotograficzny skierowany na lampy przekłamał barwy, dlatego proszę nie zwracać uwagi na nieprawdziwe, żółte zabarwienie.

Niestety, niski współczynnik CRI diod 5730 wpływa na jakość oświetlenia. W połączeniu z mlecznymi osłonami lamp oddanie barw jest dla mnie mało komfortowe i takiego oświetlenie nie zamontował bym przy lustrze, gdzie kobieta wykonuje makijaż.
Sytuacje zmieniło by zastosowanie w środkowej oprawie diody o CRI RA>90. Tylko, że życzenia sobie, a życie sobie. Jak już pisałem, nie mogłem kupić pasującej (lub pasujących) diod elektroluminescencyjnych o odpowiednim CRI. Na szczęście w łazience mam też lampy dające bardzo ciepłe światło:
Ponownie połączenie światłą zimnego (o niskim CRI) i światła ciepłego (o wysokim CRI) dało rewelacyjne światło. Nadmienię tylko, że CRI nie jest połączone w barwą światła - tu akurat tak wyszło.

Ekonomia takiego rozwiązania: nie wiem czy jest. Wykonałem to, ponieważ chciałem to zrobić. W dużej łazience zastosuje te same oprawy (dziewięć punktów światłą), tylko zamontuję w nich diody o CRI RA>90.

Wnioski:
1) Trzeba myśleć i liczyć. Może okazać się, że instalacja oświetlenia LED nie przyniesie oszczędności, a może pogorszyć jakość światła. Jeżeli kupimy awaryjne elementy to oszczędności poczynione na zużyciu energii elektrycznej wydamy (z nawiązką) na nowe "żarówki LED".
2) Nie należy oczekiwać, że "żarówka LED" kupiona za 20zł będzie mieć:
- Dobre odwzorowanie barw.
- Będzie mieć przyjemną, nie siną, barwę światła.
- Będzie trwała.
- Nie będzie migotać (np.: jak zwykła świetlówka rurowa).
Oczywiście można trafić na wyjątki.


***




Update: 2015.02.28
Create: 2015.01.20