Mutimetr DT838

Testy tego multimetru przeprowadziłem z czystej ciekawości. Są to prawdopodobnie jedne z najtańszych urządzeń tego typu na rynku.

Jak wypadł ten tani miernik? - zobaczcie na filmach:


Multimetr DT838 - porównanie pomiaru napięcia stałego (DC 10V; zakres do 20V)


Multimetr DT838 - porównanie pomiaru napięcia przemiennego (AC 18V; zakres do 200V)


Multimetr DT838 - porównanie pomiaru napięcia przemiennego (AC 235V; zakres do 750V)


Myślę, że jako ogólny przyrząd diagnostyczny taki miernik powinien znaleźć sie w każdym domu, lub garażu.
Elektronikowi też taki przyrząd może się przydać przy potrzebie zmierzenia kilku wartości jednocześnie - przy testowaniu np.: jakiegoś podzespołu, itp. W końcu ile można mieć drogich mierników?

Egzemplarz pokazany na filmach wożę ze sobą w samochodzie. Ze względu na wysokie temperatury latem i niskie zimą muszę wymieniać co rok baterię alkaliczną.
Jeden raz ten multimetr przydał się na działce, gdy mierzyłem sieć energetyczną. Wtedy naszły mnie pewne wątpliwości, czy organoleptyczne nie sprawdzę napięcia sieci - ponieważ sondy nie budziły zaufania, czy wytrzymają zabójcze napięcie sieci energetycznej... Jednak sondy nie dość, że ochroniły mnie przed 230V :-) to jeszcze po kilku latach wożenia w samochodzie nie rozpadły się od drgań i mają się całkiem nieźle, tak samo jak i miernik.
Jeden taki mam na działce, a drugi wożę w samochodzie - są małe i lekkie.

Wiadomo, że taki miernik nie znajdzie zastosowania przy pomiarach referencyjnych źródeł napięciowych, prądowych czy też czujnikach temperatury (jak np.: PT100) - przynajmniej tam gdzie oczekuje się większej dokładności. Lecz mierniki, które spełnią większe oczekiwania nie występują w tak atrakcyjnych cenach :-)

Podsumowując: jestem pozytywnie zaskoczony. Uwzględniając cenę, jakość i docelowe zastosowania, uważam, że jest to udany produkt wart swojej ceny.












Instrukcja obsługi:







***

Powrót do głównej strony o: 

Strona z zestawieniem parametrów mierników: 



Update: 2014.12.28
Create: 2014.05.22

Ile trwa dostawa listu poleconego z Warszawy?

Paczki z Kanady, USA, Filipin, docierają w kilka dni. Nawet gdy dochodzą kwestie cła, co załatwia sie za pomocą e-mail'a i telefonu. Ile trwa dostawa z Filipin lub USA?

Jak wygląda doręczenie listów poleconych przez Pocztę Polską? Po zmianie listonosza Poczty Polskiej w naszym rejonie:
- Jeden list polecony z Wa-wy odebrałem po 10 dniach. Leżał sobie na poczcie.Odebrałem osobiście, mimo, że to był to zwykły, wymiarowy, list. Odebrałem przez zupełny przypadek, odbierając inny list z poczty - list, który też powinien być wrzucony do skrzynki..
- Do innego listu dostałem dopiero drugie awizo. Ponownie był to wymiarowy list.
- Otrzymałem dwa awizo na listy polecone trzy dni po tym jak je odebrałem z poczty (musiałem tam iść, a to były zwykłe, wymiarowe listy).
Nadmienię, że podpisałem zgodę na wrzucanie listów poleconych do skrzynki, a listy nie były "urzędowe". Do tego w domu oczywiście ktoś był z dzieckiem.
Więcej prób nie będę przeprowadzać. Zagłosuję portfelem i skorzystam z usług  innych firm.

********


Więcej tu:
Inne wpisy, oraz krótko o blogu

***




Update: 2014.05.21
Create: 2014.05.21

ePUAP - jaka piękna katastrofa sie szykuje.

Ponownie w dziejach ludzkości zamiast skorzystać ze sprawdzonych metod wymyśla się koło od początku. Mądre głowy wymyśliły, że powstanie centralny rejestr, wyszukiwarka spraw, które można w urzędach załatwić. Gdyby na tym przestano to pomysł był by super! (abstrahując od obecnej czytelności tego serwisu).

Jak można zepsuć tak piękna idee? Wystarczy wyszukiwarkę połączyć z narzędziem przeprowadzającym "AAA" (Authentication, Authorization, Accounting).
- Identyfikacja: Przedstawiamy się, twierdząc, że my to my!
- Uwierzytelnianie: Serwer na to: sprawdzam!
- Autoryzacja: Jeśli wszystko do tej pory się zgadza i Jan Kowalski jest uwierzytelnionym Janem K. to serwer może dać prawa do pewnych czynności (autoryzację) - jeśli te prawa sie należą.
Te trzy elementy są mocno powiązane - pominięcie choćby jednego z nich może osłabić cały system zabezpieczeń.

Od tego momentu mamy do czynienia z pojedynczym systemem, prowadzonym przez państwowy urząd, ale oprogramowanie zostało kupione od firmy zewnętrznej. Nasuwają mi się pytania:
1) Czy oprogramowanie przeszło audyt bezpieczeństwa?
2) Czy osoby zaangażowane w tworzenie oprogramowania były objęte nadzorem ABW?
3) Czy osoby rozbudowujące, konserwujące i w ogóle mające dostęp do systemu są objęte nadzorem ABW?
4) Czy ePULAP jest objęty nadzorem i ochroną ABW?
5) Czy wszelki dostęp do danych gromadzonych przez system, oraz dostęp do samego systemu, usług, konsol i serwerów, jest w sposób pewny i niezależny rejestrowany i kontrolowany?
6) Czy służby specjalne wykorzystują ten zintegrowany system informatyczny w celu kontroli obywateli?

Przecież ten pojedynczy system umożliwia wgląd w sprawy prowadzone przez obywateli z jednego miejsca. Nie raz są to sprawy o wymiernej wartości majątkowej. Mało tego, ten system odpowiada też za dodatkowe zabezpieczenia, typu potwierdzenia SMS'em. Czyli mając dostęp do tego systemu mogę zapewne ominąć te zabezpieczenia. Jak w takim razie mają  wierzyć w bezpieczeństwo tak przekazywanych danych kancelarie prawne, doradcy finansowi, itp. Co z danymi o zdrowiu, danymi finansowymi, danymi dotyczącymi inwestycji, a może i w przyszłości patentów?
Ten system ma docelowo objąć wszystkich obywateli...

Jeśli system ePULAP nie przechowuje wprost danych dotyczących załatwianych spraw, to i tak mając dostęp do systemu można sprawdzać postępy danej sprawy, sprawdzać historię spraw, itp., ponieważ system ePULAP umożliwia dostęp do innych systemów potwierdzając naszą tożsamość.

Sprawa jest jeszcze bardziej niepokojąca, gdy uzmysłowimy sobie, że systemy informatyczne w poszczególnych urzędach trzymają zapewne dane w formie jawnej na serwerach. Czyli mają do tych danych dostęp osoby bezpośrednio nie zaangażowane z mocy prawa w obsługę danej sprawy, jak informatycy zatrudnieni w urzędzie.
Nasuwa się jeszcze pytanie jak rozwiązano sprawę dostępu do systemu osób zatrudnionych w firmach zewnętrznych (producentach oprogramowania)? Testy nowych wersji, upgrade, rozwiązywanie problemów - czy dane są niewidoczne dla osób wykonujących takie prace konserwacyjne z ramienia twórcy oprogramowania, firmy zewnętrznej? Zawsze niewidoczne? Jak to jest kontrolowane i potwierdzone? Czy istnieje teoretyczna możliwość, że firma tworząca oprogramowanie dla urzędów może mieć dostęp do danych urzędowych i to nie tylko jednego urzędu?

Pomińmy sprawę zabezpieczenia sieci i serwerów, potwierdzenia wiedzy administratorów systemów informatycznych, ich kompetencji - a pomijam teraz w rozważaniach krytyczne punkty! Istnieją przecież urzędy duże, które może czasami są bardziej świadome zagrożeń i przeznaczają większe środki na zabezpieczenia i zatrudniają lepszych administratorów. Lecz co małymi urzędami mającymi małe budżety?

Gdyby od początku połączono dowód osobisty z parą asymetrycznych kluczy kryptograficznych, to cały proces AAA mógł by odbywać się na linii petent-urząd. W takim przypadku, w razie kompromitacji systemu, problem dotyczył by tylko jakiejś grupy osób, korzystających z danego urzędu.
Przez analogię: gdy korzystam z usług kilku banków, to włamanie do danego banku  nie stanowi problemu dla reszty moich pieniędzy w innych bankach. Co by było, gdyby wszystkie banki korzystały z jednego dostawcy potwierdzającego naszą tożsamość? Czy jakikolwiek bank zdecydował by sie na to?
Jak uczy historia każdy taki centralny system musi zostać skompromitowany. Jeśli prawdziwe są informacje, że np.: konsultanci ePULAP obsługujący cały kraj to maksimum dwie osoby, zatrudnione przez firmę pośredniczącą, to ciekawi mnie jak zatrudnieni są inni pracownicy i czy może to mieć implikacje dla bezpieczeństwa tego systemu.

Musiałem ostatnio wysłać jakiś wniosek do urzędu i okazało się, że mogę to zrobić zwykłym e-mailem - co mnie ucieszyło. Zastanowiłem się jednak nad tym, że wniosek ten jest przekazywany jako zwykły e-mail i oprócz osób wskazanych do zapoznania się z nim i jego obsługi mają do niego dostęp informatycy w urzędzie.
Ciekawe, czy włodarze miasta mają świadomość, że informatycy mają dostęp również do ich korespondencji e-mail. Pamiętajmy że SSL szyfruje dane pomiędzy: nadawca-serwer i serwer-odbiorca. Wiadomości na serwerze są przechowywane w postaci jawnej.



µC - Programatory mikrokontrolerów


Programator µC PSoC (PSoC 3 i PSoC 5; JTAG, SWD, SWW, ISSP).
Producent: CYPRESS, model MiniProg3.





Programator µC PIC.
Producent: Microchip, model PICkit3.



Programatory µC ARM.
Producent: Freddie Chopin, model: JTAG-lock-pick Tiny 2 (JTAG i SWD).

Model: BF-20, do 6MHz, dodatkowy RS232, zgodny z Wiggler.


Model: Wiggler.


Programator µC MSP430
Model:


Programatory µC AVR:

 Model AVR PROG.



Zdjęcie rodzinne programatorów.


Uzupełnienie dla programatorów JTAG i SWD:




Ponad 14 000 kondensatorów wygląda tak:


Poniżej na dwóch zdjęciach po 500 szt. kondensatorów elektrolitycznych SMD na 16V i 50V.
Kondensatory te, najczęściej wykorzystuję do zasilania układów. Uzupełniam je kondensatorami elektrolitycznymi o niskim ESR, oraz tantalowymi.

Ta sama pojemność, lecz mniejszy krążek to kondensatory na 16V a większy to kondensatory na 50V. Te o mniejszym napięciu stosuje za stabilizatorem, a za mostkiem prostowniczym te o większym napięciu.

1 000 kondensatorów elektrolitycznych SMD na 50V.


2 000 kondensatorów ceramicznych 100nF SMD 0805. Te kondensatory wykorzystuję najczęściej.

10 000 kondensatorów ceramicznych 100nF 50V THT.

 Pięć pudełek po dwa tysiące kondensatorów THT: